Pierwsza wersja rządowego podręcznika to kopia
„W pierwszej wersji podręcznika MEN niektóre fragmenty były na tyle zbieżne z podręcznikiem WSiP, że nie można było mieć wątpliwości, iż doszło do dosłownego przejęcia elementów twórczych, i nie mówimy tu o przejęciu samej idei, metodologii czy pomysłu, ale o przejęciu formy”[i] – twierdzi profesor dr hab. Elżbieta Traple, specjalistka od prawa własności intelektualnej i zwalczania nieuczciwej konkurencji.
Jest to cześć odpowiedzi pani prof. Traple na zarzuty podniesione przez mecenas Helenę Rymar z Centrum Cyfrowego wobec działań Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych podjętych przeciwko próbie przejęcia przez MEN treści stanowiących własność Wydawnictwa. „WSiP twierdzi, ze autorzy rządowego podręcznika skopiowali pomysły i rozwiązania z podręcznika WSiP z 1993 r. oraz te niepublikowane, nad którymi redaktorzy i autorzy WSiP obecnie pracują – napisała mec. Rymar. – Problem w tym, że pomysły (idee, informacje, fakty, dane) nie podlegają ochronie prawa autorskiego. Prawo autorskie chroni utwór, czyli oryginalną, twórczą formę wyrażenia pomysłu. (…).”[ii]
Kopiuj
Tłem do tej dyskusji są zastrzeżenia[iii], które podniosły Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne wobec rządowego „Naszego elementarza”. WSiP oceniło, że zaprezentowana w kwietniu przez MEN pierwsza część „Naszego elementarza” to w dużym stopniu kopia m.in. dwóch podręczników WSiP. Przeprowadzone przez WSiP analizy graficzne, językowe, metodologiczne i prawne wskazały bowiem na to, że w około jednej trzeciej rządowego podręcznika, na ponad 30 stronach, zostały wykorzystane rozwiązania graficzne, metodologiczne i koncepcyjne wypracowane w Wydawnictwach Szkolnych i Pedagogicznych. Zarząd Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych zwrócił się w tej sprawie pisemnie do pani Minister Edukacji Narodowej, Joanny Kluzik-Rostkowskiej z apelem, aby podjęła stosowne działania w celu wyeliminowania z rządowego podręcznika wszystkich rozwiązań graficznych i koncepcyjnych, które zostały przejęte z podręczników WSiP, i które są znane autorom pracującym nad rządowym elementarzem, bo wcześniej pracowali przy nowych podręcznikach WSiP. Jednocześnie Zarząd i redaktorzy WSiP zadeklarowali, że chętnie rozwiną swoje stanowisko na spotkaniu z przedstawicielami MEN, jednak ministerstwo nie odpowiedziało na tę propozycję.
Wklej
Rzeczniczka MEN, zamiast odnieść się do uwag i konkretów, twierdziła: „Główny zarzut Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych jest absurdalny – MEN miałby skopiować podręcznik, którego nie ma na rynku i do którego nikt nie ma dostępu.”[iv] Warto więc przypomnieć, że od 2 lat WSiP pracuje nad nowym podręcznikiem. W skład zespołu, który tym się zajmował, do końca 2013 wchodzili m.in. autorzy i graficy, którzy od stycznia 2014 zaczęli pracę dla MEN, w zespole opracowującym „Nasz elementarz”… Mają, jak i pani Lorek, podpisane umowy z WSiP, w których, w zamian za wynagrodzenie, przenieśli swoje prawa na wydawnictwo. Zapominając o tym, próbują wmówić opinii publicznej, że kopiują swoje pomysły. „Przejęcie niektórych chronionych fragmentów, w połączeniu z prawie identycznym „layoutem” nakazuje domniemywać, że byli pracownicy i współpracownicy WSiP czerpali z materiałów przygotowanych wcześniej dla WSiP.” – ocenia profesor Elżbieta Traple[v] z Kancelarii Prawnej Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy współpracującej ze WSiP.
Wytnij
Na konferencji prasowej pani Minister powiedziała, że do druku skierowała już pierwszą część „Naszego elementarza”. WSiP, po szybkiej analizie, stwierdził, że usunięto większość materiałów, co do których WSiP zgłosił zastrzeżenia. „Usunięcie tych fragmentów przez MEN najlepiej świadczy o tym, że problem istniał. Nie ulega wątpliwości, że zbieżność niektórych fragmentów nie była przypadkowa” – podsumowuje prof. Traple.